Witam, powracam i nie odchodzę. Nie
było mnie równy miesiąc. Po prostu za dużo na siebie wzięłam i nie wyrabiam,
ale od listopada będę miała chyba więcej czasu i obiecuję już nigdzie nie
uciekać. Te wszystkie próby, konkursy, akademie, chrzciny i wszystko inne, to
po prostu za dużo, jak dla mnie. No, ale jak mówiłam będę miała więcej czasu i
tu jest pytanie: Czy chcielibyście przeczytać inne moje opowiadanko, takie
krótkie, może na dziesięć, a może i nie, rozdziałów? To nie będzie żadne takie
typowe Dramione, Sevmione i żadne inne z podobnych, ale potterowskie. Chciałam
napisać „Historię Astorii Greengrass”. Pewnie to już Was zniechęca, bo kto lubi
tę wredną zołzę. To jak? Chcecie?
Rozdział
dedykuję moim trzem najlepszym przyjaciółkom: Madeline, Adrienne i Agacie
Kołodziej. Przepraszam za to całe moje użalanie się nad sobą i za to, że jestem
no… właśnie taka jaka jestem i w ogóle taka…
No
dobra kończę, bo się rozpisałam i zanudzam.
Po prostu życzę
miłej lektury.
Pozdrawiam
Wasza Literka
ROZDZIAŁ
6
-
Wybacz, że zabieram ci czas, ale skoro jest to ostatni dzień szkoły, chciałem z
tobą porozmawiać, a może być to ostatni moment, w którym możemy się spotkać.
-
A więc słucham, profesorze. – powiedział nieznacznie przewracając oczyma. Już
czuł o jakich „sprawach” będą rozmawiali.
-
Jesteś jeszcze bardzo młody, ale w niektórych kręgach, oboje wiemy w jakich –
nie oszukujmy się – jesteś traktowany jak osoba dorosła, dlatego chciałem Ci
zaproponować współpracę…
-
Niech mi dyrektor wybaczy, ale muszę odrzucić ofertę. Zdaje Pan sobie ile mogę
stracić?
-
Wiem, ale mimo to, pomyśl o tym w wakacje i w razie czego, prześlij list. –
Chłopak skinieniem głowy dał znak profesorowi, iż zrozumiał.
-
Czy to wszystko? – zapytał siląc się na uprzejmość.
-
Tak, możesz już iść – rozmówca wstał i sztywnymi, dużymi krokami przemierzył
odległość do drzwi.
***
Zamknął za sobą drzwi. Mocno
zacisnął zęby i pięści. Od natłoku myśli szumiało mu w głowie. Musiał chwilę
ochłonąć, aby w pokoju wspólnym nic nie podejrzewano, przecież ta rozmowa nie
miała prawa się odbyć – niby z jakiego powodu?
Dał upust swej złości
pozwalając, aby cała siła zgromadziła się w pięściach, które tak mocno ścisnął,
że go zabolały.
Zaczął iść opustoszałymi
korytarzami do lochów. Nawet nie zatrzymując się, tylko rzucając szybko hasło
wszedł do Pokoju Wspólnego. Było bardzo tłoczno – wszyscy żegnali się na
wakacje, które miały się zacząć nazajutrz. Przecisnął się przez tłum i wszedł
do swojego dormitorium, w którym był jego czarnoskóry przyjaciel rozwalony na
łóżku ignorując Pansy opowiadającą o jakichś bzdurach (pierdoletach: przypis
autora, po prostu uwielbiam to określenie J). Nieznacznie się uśmiechnął i sam rozłożył się
na łóżku podobnie jak Blaise.
-
Gdzie byłeś? – zapytała Pansy.
-
Na błoniach. – skłamał gładko.
***
Czerwona lokomotywa zatrzymała się z
piskiem na peronie 9
,
a z komin buchnęła para. Po chwili na peronie było już setki uczniów Hogwartu
witających się ze swymi rodzinami. Wysoki blondyn rozejrzał się dookoła, ale
nigdzie nie widział swej matki, która miała na niego czekać. Tłum zaczął się
przerzedzać, a jej nie było. Klnąc na Voldemorta i wieczne misje jego rodziców
– przez, które ojciec został skazany na śmierć przez Pocałunek Dementora –
zmniejszył parokrotnie swój kufer i skierował się do wyjścia.
***
Sługa zaprowadził go do Trzeciej Sali
Jadalnianej. Gdy wszedł byli tam już wszyscy. Zauważył nawet Blaise’a, Pansy i
Teodora Notta, ale nie zauważył swej matki. Voldemort na dźwięk otwieranych
drzwi przerwał swą przemowę i obrócił się.
-
Draconie… czekaliśmy na Ciebie. Zajmij miejsce obok Belli. – Draco skinął głową
i bez słowa usiadł na wskazane miejsce, a Voldemort kontynuował swą mowę.
-
… a więc, jak mówiłem: śmierć Narcyzy Malfoy, ma być dla Was nauczką. Każdy kto
ośmieli mi się sprzeciwić, czeka go taki los, jak tą zdrajczynię. A teraz
przejdźmy do sprawy … - W tym momencie Dracona już nie było.
Jego myśli zatrzymały się na słowach „śmierć
Narcyzy Malfoy”. Czy to możliwe? Oczywiście, że możliwe – pomyślał - W
jego szeregach nikt już nie jest bezpieczny. – Ale tak bardzo nie mógł
uwierzyć, że naprawdę został sam, że już nie ma nikogo, dla którego coś znaczył,
że nie ma nic, co go trzyma go na tym świecie. W jednym momencie podjął dwie
najważniejsze decyzje w jego życiu. Resztę zebrania pamiętał jak przez mgłę, a
gdy tylko posiedzenie się skończyło pognał do swych komnat i napisał list:
Przyjmuję propozycję.
D.M.
Zapieczętował list czarno magicznym
zaklęciem tak, aby tylko adresat mógł go odczytać i podał list swej Sowie
Uszatej, której uszy i dziób miały niecodzienną – jak dla sowy – barwę
niebieską. Wyszedł na balkon z ptakiem na ręku, szepnąwszy mu imię i nazwisko
osoby, do której skierowany jest list, puścił sowę, która szybując zniknęła mu
wkrótce z zasięgu wzroku. A on oparł się o rzeźbioną z marmuru barierkę i
patrzył w krwawy zachód słońca.
Mam
nadzieję, że przeczytałyście do końca. Przyznam trochę tu wszyscy pocierpią,
ale później będzie … Proszę napiszcie komentarz, chociaż króciutki, ale zawsze
coś. Wszystkie mi dodają otuchy.
A Voldzio jest zły!
OdpowiedzUsuńWspółczuję Draconowi, że stracił matkę. Mimo wszystko nie zasługuje na taki los ;( ale spokojnie, ciocia Madzia mówi, że wszystko będzie dobrze, że niedługo spotkają się z Hermionką (♥) i będzie haapppyyy eeeeend! -> Czyli to, co uwielbiam :)
A rozdział? Kto wie, może był jednym z tych lepszych? Bo mnie się podobał bardzo!
Cieszę się, że powróciłaś :) Rozdział ciekawy, a pojawienie się Dracona jeszcze bardziej podwyższyło jego rangę. Nie mogę się doczekać pojawienia się Hermiony. Wiem, że ciagle czegoś 'nie mogę się doczekać', ale to normalnie przy czytaniu takich fajnych opowiada.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny,
Pożoga
Ja również cieszę się że wróciłaś ;) Rozdział jak zwykle świetny :) Bardzo chętnie przeczytam historię Astorii, myślę że może być ciekawa :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Potterhead
Literka, wracaj kurde!
OdpowiedzUsuńRozdział napisany tylko nie mam jak dodać... ale w tym tygodniu napewno będzie.
Usuńno to wbijaj do mnie kobieto!
UsuńW pełni zgadzam się z Madeline. Czekamy! Literka no proooszę :)
Usuńjak już zauważyłaś- zostałaś nominowana przeze mnie do liebster award. reszta u mnie: dla-milosci-warto-cierpiec.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNie było cię miesiąc czasu, a teraz upływa już drugi miesiąc twojej nieobecności... Literka no weź wracaj! Tracisz czytelników!
OdpowiedzUsuńJa wiem. I jest mi strAsznie glupio i wstyd. Rozdzial mam napisany od trzech tygodni i zaczelam pisac nastepny, ale nie mam jak go dodac, bo nie mam dostepu do internetu (tyle co w telefonie). Mialam co prawda isc do Madelaine, ale cisgle cos wypada i nie ma nigdy czasu. Np dzisiaj; w szkole do dwudziestej - autentycznie, nie sciemniam. Naprawde bardzo przepraszam. Postaram sie przed swietami dodac i ... naprawde strasznie mi glupio.
OdpowiedzUsuń